Michał Szczepaniak (1896-1939)
Urodził się 19.09.1896 r. w Wierzbiczanach (wieś w gminie Gniezno) leżącej w parafii Kędzierzyn.
Przed wybuchem I wojny światowej wyuczył się fachu w zawodzie fryzjera.
W 1914 r. został zaciągnięty do wojska i wcielony do Armii Niemieckiej. Służył w Reserve-Infanterie Regiment nr 212 (Altona). Walczył na froncie zachodnim, w tym pod Verdun.
Koniec wojny spowodował powrót do Gniezna i włączenie się w działania
powstańcze. Kompanią dowodzili Józef Liczbiński i Smodlibowski.
Później dowodził kompanią Marian Wachtel, który poległ pod Zamościem (tak się nazywa dworzec w Rynarzewie). Michał Szczepaniak przystał do powstańców w 4. Kompanii Gnieźnieńskiej. Po uporządkowaniu spraw w Gnieźnie znaleźli się na froncie północnym w okolicach Szubina. Brał udział w bitwie szubińskiej 11.01.1919 r. zakończonej wyzwoleniem Szubina, a następnie Rynarzewa. Brał udział w bitwie o pociąg pancerny 18.02.1919 r. zakończoną zdobyciem pociągu. Zwycięstwo to zostało okupione ofiarami.
Po wojnie z bolszewikami poważnie chory wrócił z frontu do szpitala w Krotoszynie. Jego brat Franciszek poległ. Od 1923 r. jako mieszkaniec Wrześni pracował w interesie zbożowym Antoniego Nowakowskiego. Mieszkał przy ulicy Zamkowej 9.
Był żonaty z Seweryną Szubą (ur. 11.11.1898 – zm. 16.08.1953) i miał z nią czworo dzieci: Janinę (ur. 12.05.1929 – zm. 16.08.1953), Kazimierza (ur. 19.01.1925 – zm. 11.09.1997), Mariana (ur. 24.10.1926) i Józefa (ur.7.02.1923 – zm. 15.05.1988).
Michał Szczepaniak zmarł 28.02.1939 r. i został pochowany na cmentarzu parafialnym. Spoczywa w rodzinnym grobie z żoną Seweryną, synem Kazimierzem i córką Janiną.
Rodzina
Historycznie rzecz biorąc, linia familijna Mariana Szczepaniaka, syna Michała, wywodzi się z okolicy Żerkowa. Tam właśnie Łukasz Szczepaniak urodzony w 1833 poślubił w 1855 r. Teklę Kupiec. Z małżeństwa w 1860 r. urodził się między innymi syn Wojciech. Tenże Wojciech poślubił w 1889 r. Józefinę Niewiadomską, urodzoną w 1863 r., córkę Michała i Katarzyny Stuligrosz. Z tego małżeństwa wywodzi się między innymi syn Michał, powstaniec wielkopolski. Michał umierając przed II wojną światową pozostawił żonę Sewerynę i czworo dzieci: Janinę, Kazimierza, Mariana i Józefa.
Rodzina Szczepaniaków to typowa tradycyjna rodzina rolnicza, wyraźnie pragnąca polepszenia bytu, pracowita i na wskroś patriotyczna. Udział w walkach o te wartości brali ojciec i brat Franciszek, poległy w wojnie bolszewickiej pod Grodnem. Brat Władysław zostawszy zakonnikiem w zakonie pijarów (Zakonu Kleryków Regularnych Ubogich Matki Bożej Szkół Pobożnych, czyli Zakonu Szkół Pobożnych – zakon ustanowiony przez papieża Grzegorza XV 18 listopada 1621 r. – otwierali bezpłatne i powszechne szkoły podstawowe w Europie) pod zakonnym imieniem Atanazy nauczał w Lidzie na Litwie i w Krakowie. Podczas II wojny świadczył usługi kuriera dla kardynała Sapiehy.
Przeżycia Michała Szczepaniaka
Ojciec Michała, Wojciech, jako młody chłopak ryzykując życiem chwycił za broń. Michał Szczepaniak miał zostać fryzjerem. Ostatecznie jednak chłopak, który skończył niemiecką szkołę w Gnieźnie i świetnie liczył, wybrał pracę wagowego w cukrowni. Jego młodzieńcze plany gwałtownie przerwała I wojna światowa – dostał powołanie do pruskiej armii. Michał, podobnie jak tysiące Wielkopolan, zmuszony był walczyć po stronie zaborcy. Jego życie nieraz wisiało na włosku. Chłopak przetrwał wielką bitwę pod Verdun, w której zginęło prawie 700 tys. pruskich i francuskich żołnierzy. Młody poborowy miał więcej szczęścia niż jego koledzy rzuceni na pierwszą linię walki. Ukryty w okopach podawał taśmy z nabojami do karabinu maszynowego. Jesienią 1918 r., kiedy wrócił do domu, Wielkopolska wrzała przygotowując się do zbrojnego zrywu. 28 grudnia Michał zgłosił się do powstania. – Nie wahał się, nie miał wątpliwości, mimo że ledwo co wrócił z wojny. Wychowano go na patriotę – z dumą mówi Marian Szczepaniak, jego syn. Żołnierz swoje powstańcze przeżycia spisał w pamiętniku. Ten unikatowy dokument cudem przetrwał zawieruchę II wojny światowej. Po latach Marian Szczepaniak podarował go ZSZ nr 2 im. Powstańców Wielkopolskich we Wrześni.
W latach dwudziestych Michał zamienił Gniezno na Wrześnię. Zaczął pracę w magazynie zbożowym Antoniego Nowakowskiego, ożenił się, miał trzech synów i córkę, która wiele lat później przejęła nieużywane narzędzia ojca i sama została fryzjerką. Mimo upływu lat nie zapomniał o powstańczej przeszłości. Każdego roku 3 maja ubierał się w mundur i razem z innymi weteranami maszerował ulicami. Pamiętam, że przed wojną wszyscy byli dumni z powstańców, szanowali ich – wspomina Marian Szczepaniak. Ich majowy pochód robił wrażenie. Cieszyli się tymi spotkaniami, ale też pomagali sobie wzajemnie w codziennym życiu, jeśli zabrakło pracy. Ludzie mieli dla nich więcej względów, nie zostawiano rodzin bez opieki.
Rodzina Szczepaniaków doświadczyła tej solidarności w 1939 r. po śmierci ojca. Dzięki powstańczej przeszłości Michała jeden z jego synów, wówczas szesnastolatek, szybko znalazł pracę na kolei. Niestety nie na długo. Wybuchła wojna i w październiku hitlerowcy wywieźli go na roboty do Niemiec. Wkrótce ten sam los spotkał następnego syna zatrudnionego w sklepie żelaznym. Czternastoletni Marian z chorą na serce matką i dziewięcioletnią siostrą stracili bliskich i środki do życia. Sytuacja była dramatyczna. Zdeterminowany Marian poszedł prosić o pracę Niemca, właściciela gospodarstwa położonego w rejonie, gdzie dziś mieści się sklep Kaufland. Za I wojny był administratorem u hrabiego Mycielskiego, znał dobrze polski, powiedziałem mu, że ojciec nie żyje, mam na utrzymaniu siostrę i matkę. Spojrzał tak na mnie spod okularów i powiedział: możesz przyjść jutro rano. Pierwsze zajęcie, jakie dostałem, to obieranie ziemniaków z kłączy. W mieście trwały prześladowania powstańców. Aresztowano wszystkich podoficerów z 68. Pułku Piechoty – po trzech miesiącach w więzieniu już nie żyli. Wdowę Szczepaniakową z dziećmi zostawiono w spokoju. Cenną pamiątkę po Michale, jego pamiętnik z powstania, schowała głęboko w szufladzie, tak by nikt go nie znalazł. W tym samym czasie w Krakowie żył i działał brat Michała Szczepaniaka, Władysław, nauczyciel, pijar. Ojciec Atanazy, bo tak brzmiało jego zakonne imię, zaangażował się w konspirację – ratował swoich uczniów represjonowanych przez hitlerowców, był również łącznikiem arcybiskupa Adama Sapiehy. W 1943 roku zagrożony aresztowaniem uciekł pieszo przez zieloną granicę na Węgry, gdzie do końca wojny przebywał w obozie dla internowanych Polaków. – Jeszcze w Polsce zatrzymało go Gestapo, pytali, czy nazywa się Władysław Szczepaniak, już wtedy go szukali. Powiedział, że ma na imię Atanazy, i to go uratowało.