Joachim Nowak (1898 – ?)
Urodził się 5.03.1898 w Głęboczku pow. Szubin jako syn Jana i Wiktorii z domu Rucińskiej. Do 14 roku życia uczęszczał w Głęboczku do niemieckiej szkoły powszechnej.
Pod koniec nauki wyjechał na emigrację do Nadrenii. Pracował w kopalniach i szybach. Udzielał się w polskich organizacjach na emigracji.
W czerwcu 1917 r. został powołany do wojska. Kolejno służył w 2 Baonie Saperów w Sczecinie, w Markendorfie w 1 Pułku Miotaczy Min, a w kwietniu 1918 r., po ukończeniu szkolenia wysłany został na front zachodni. Z 15 Baonem Miotaczy Min przeszedł szlak bojowy pod Verdun.
Pod koniec listopada wrócił do Bydgoszczy a stąd na wieść o powstaniu wyjechał do Poznania. Po drodze przyłączył się do luźnej grupy powstańczej zwanej Kompanią Juncewską. W dniu 10 stycznia 1919 r. przyłączył się pod Szubinem do 4 Kompanii Poznańskiej. Z tą kompanią brał udział w zdobyciu szubińskiego dworca, a następnie służył z racji miejscowego pochodzenia jako przewodnik po terenie. Brał udział w walkach pod Rynarzewem, Rudami, Turem, Samoklęskami i Władysławowem.
W dniu 30 stycznia 1919 r. został ranny w obie nogi. Pozostając sam wysłał towarzyszących powstańców do dowództwa w celu powiadomienia o grożącym niebezpieczeństwie okrążenia, ratując oddział przed zagładą.
Ranny i z odmrożeniami leczył się do połowy kwietnia w poznańskim szpitalu. Po rekonwalescencji skierowany został do Kompanii Garnizonowej w Gnieźnie. Brał udział w walkach na Ukrainie oraz w składzie 15 Dywizji Piechoty na Białorusi.
W 1920 r. powrócił do Bydgoszczy, służąc jako podoficer zawodowy do lutego 1930 r. w stopniu starszego sierżanta. Został przeniesiony w stan spoczynku. Po zwolnieniu z wojska miał trudności ze znalezieniem pracy.
Członek Związku Weteranów Powstań Narodowych w bydgoskim kole, a od stycznia 1936 r. sekretarz koła.
Autor książki „Chłop na Straży” w którym zawarł wspomnienia z okresu Powstania Wlkp. Mieszkał w Bydgoszczy, ul. Lubelska 15.
Tak opisał zdarzenie Kazimierz Zieliński:
„W tym samym czasie kolega mój Nowak Joachim (autor jedynej książki o Powstaniu Wielkopolskim pod tytułem „Chłop na straży”) poprowadził patrol z Rynarzewa w kierunku Turu.
Okazało się, że w Turze byli znów Niemcy i wysłali swój patrol w stronę Rynarzewa. Kiedy obydwa patrole zbliżały się do siebie, Nowak, zorientowawszy się, że z przeciwka idą Niemcy, zarządził zdjęcie czapek, na których były znaki polskie i udając Niemców, sam ich zaczepił skąd i dokąd idą. Jako Westfalak mówił perfekt gwarą nadreńską i Niemców tak wykołował, że rozeszli się nierozpoznani.
Dopiero gdy uszli dalej od siebie, Niemcy coś przewąchali i zaczęli wołać o zatrzymanie się. Nowak wtedy dał rozkaz w nogi do lasu, bo tamtych była przewaga. Niemcy zaczęli strzelać i już w lesie Nowak dostał postrzał w stopę. Dowlókł się jednak do gęstych krzewów, gdzie zatrzymał się do nocy.
Reszta patrolu wróciła przekonana, że Nowak poległ. Kiedy wieczorem w Szubinie już go opłakiwano, nadjechał jakiś kmiotek, a na wozie leżał nasz bohater ranny.”